“Myślę nawet, że w naszej rodzinie muzyka, bardziej niż słowa, była sposobem porozumiewania się i wyrażania uczuć”. – Wim Mertens
Gdy myślę o swoim nauczaniu niemowląt i dzieci muzyki często miewam chwilę refleksji nad tym: jaki jest mój cel? Jakie są środki do jego osiągnięcia? Czy droga, którą obieram jest właściwa?
Nie mogę powiedzieć, że wiem wszystko. Cały czas się uczę. I taka postawa towarzyszy mi teraz i towarzyszyła, gdy zaczynałam swoją przygodę nauczyciela – ciągłe poszukiwanie. Na początku było to przede wszystkim poszukiwanie intelektualne – kursy, szkolenia, mentorzy itd. Każdy potrzebuje zaplecza, z którego może co jakiś czas coś wyciągnąć i się posilić. Gotowe scenariusze, zabawy z Internetu, podpatrywanie – starszych w branży, lepszych. Ta ciekawość nadal mi towarzyszy. Gdy zyskałam pewną swobodę w byciu nauczycielem zrozumiałam jedno:

Muzyka jest relacją!
Relacją samą w sobie: to zbiór dźwięków, rytmów, charakterów, temp, wykonań, które ze sobą są w relacji.
Relacją, bo skłania do bycia razem, do współtworzenia, uzupełniania się.
Relacją, bo nie da się jej nauczyć, nie będąc w relacji z drugą osobą.
To ostatnie zdanie jest dla mnie szczególnie istotne. Idzie za nim to, że ja nie nauczam, ale wchodzę w świat tej osoby, która dopiero zaczyna (czy to rodzic, niemowlę czy przedszkolak). Chcę poznać co ją śmieszy, z jakim bagażem przychodzi do mnie, chcę z nią współpracować, chcę się jej przyglądać a co najważniejsze chcę jej patrzeć w oczy. Dopiero, gdy to osiągnę, mogę liczyć na współpracę i naukę. I choć nie zawsze jestem w stanie pamiętać imienia dziecka, które spotykam, to pamiętam jego sposób bycia, uśmiech, poruszanie się, reakcję! Wiem co je śmieszy, wiem jak mu pomóc, by mogło cieszyć się z muzykowania. I myślę, że to jest klucz do sukcesu!
Zejście do poziomu zero, czas, próba nawiązania relacji z tym najmniejszym. Tak dużo mówi się o wychowaniu bezstresowym, a tak mało o nauczaniu bezstresowym. O nauczaniu, przez budowanie relacji. Oczywiście, może budzić się sprzeciw, że na to nie ma czasu, bo jest program…Ale to nie o program chodzi. To chodzi o chęć, uśmiech, dobre słowo i czas. Nie o naukę. Nauka przychodzi mimochodem.
Czy to jest łatwe? Oczywiście, że nie! To wymaga zaangażowania, otwartej postawy i czasu.
W zamian dostajesz radość, zaufanie, relację, a to skutkuje bezstresowym i efektywnym nauczaniem.